18.02.2019 r.
Dziś był dzień kiedy uwierzyłem że może być lżej, ale zaczne od początku może :
3 tygodnie temu poprosiłem moją dziewczyną by poszła odebrać wyniki badań ze mną, nie miała czasu bo miała ważną sprawę.
tego samego dnia odebrałam badanie gdzie wyszło iż mam glejaka i nie jest on do leczenia poprzez wycięcie bpo już jest tak duży iż jest niebezpieczeństwo że zostanę ważywem lub zejde podczas opreazji. Było to dla mnie jak wyrok, nie wiem co się ze mną działo ale dopadł mnie takich starch, złość i bezradność że nie wiedziałem gdzie mam iść. Od kolegi z pracy dowiedziałem się żę moja dziewczyna jest w kinie z koleżanką, pojechjałem tam bo nie wierzyłem i zobaczyłem jak ona się dobrze bawi kiedy mi odebrano uż wszytko. Powiedziałem jej a łaściwie wykrzyczałem, tak bardzo wtedy chciałem by mnie przytuliła i zabrła do domu ale wruciła dokończyć film a ja chciałem tego samego dnia jeszcze jechać na groby moich rodziców by się pożegnać bo nie miałem już rpodzinny której bym mógł opoiwiedzieć jak się boje a strach mnie rozwalał i gnebuił. Nic się nie liczyło tylko ten strach. Moja dziewczyna mnie powstrzymała i powiedziała że mi pomoże ale kłamała bo ja wiem że czas mi ucieka i niedługo będzie koniec. Ona normalnie chodzi do pracy, s[potyka się z własną rodzinną i koleżankami a mnie zostrawia na koniec. Byłem wściekły bo oddałem jej i jej rodzinnie całego siebie, pomagałem na każdym kroku a oni mnie porzucili. Panika odbierała mi fundamety spokoju, strach wieczorem przezd wielkim bulem mnie ograniał niczym mrok wieczorem świat. W ciągu tych 3 tygodni poszliśmy raz do kina i 3 razy sie spotkaliśmy, dla mnie to było mało bo boje się sam zostrawać. Płakałem, klekałem na kolana i błagałem by mi pomogła bo boje się sam być bo bul jest nie do zniesiaenia. Krzyczałem jak mnie zostawiała patrząc tylko że jestem umierający i daj mi czas z Tobą bo się boje, dziś już wiem że to był bład bo Pan profesor dziś powiedział że każdy ma wybór dla niej i jej rodzinny to za ciężki burzy ich życie i dla nich nie pasuje do tego szczęsliwego życia. Muszę to zakceptować i uszanować i zrozubieć a własciwie azakceptować że jestem sam z tym wsztrkim i nikt nic nie zrobi . słowa bardzo dla mnie żywe i straszne ale pomogły po czym obiecał mi że załatwie mi dom opieki gdzuie zajmą sie mną ludzie i sie zaopiekują takj jak starszymi ludzmi których rodzinny podrzucają by nie psuć sobie życia. Dodał że z żoną bedą mnie odwiedzać i przynosić galaretke którą tak uwielbiam. Kazał skasować numery do dziewczyny i jej rodzinny i udawać przed wszytkimi że jest ok, bo ludzie niechcą widzieć chorób, śmierci czy samotności. Do puki bede mógł bede pracował by nie wylądować na ulicy a gdy już ciało odmówi posłuszeństwa pójdę do ośrodka. Całe życie się bałem umierać ja mój Tata którego śmierć w męczarniach przeżyłem ogromnie, też mu ciało odmówiło posłuszeństwa, był świadomy i pamietam że potrafił tylko płakać nic wiecej, choć jego ciało gniło od odleżyn to go przytulałem by czuł że jestem, czuł bicie mojego serca na swoim. Teraz już wiem że czeka mnie śmierć taka sama ale tym razem nikt nie będzie tulił mnie. Każdego dnia płacze z bulu, wrecz wyje i błagam wszytkich o śmierć natychmiast bo ból jest tak duży niekiedy że nie mogę wytrzymać. Tesknie za tatą i czekam na chwile kiedy on mnie przytuli i powie już po bulu jesteś przy mnie, jesteś bezpieczny.